Klasyka sztuki filmowej podpowiada, aby cały czas trzymać widza w napięciu, a jego natężenie odpowiednio dawkować i stopniować, aż do kulminacyjnego rozwiązania.
Klasyka marketingu mówi, aby napięcie budować przed wprowadzeniem produktu, podsycać zainteresowanie i ciekawość, aby w momencie wprowadzenia produktu na rynek, odbiorca poczuł w końcu ulgę, zaspokoił ciekawość i odebrał zadowolenie z kontaktu, czy też użytkowania produktu (zupełnie jak z seksem - gra wstępna, rosnące napięcie i rozwiązanie ;D).
Producenci wspomnianego wcześniej "Tańca z Gwiazdami" nie próżnują, rozpuszczając plotki i umożliwiając przecieki na temat Isis Gee, jednej zapowiadanych osobistości, jeszcze przed rozpoczęciem kolejnej edycji programu (tu dla odmiany kojarzy się analogicznie, działalność polskiego rządu i polityków). Wystarczy spojrzeć na wyniki w wyszukiwarce Google, aby przekonać się o skuteczności tego rodzaju chwytów marketingowych.
Czasami bywają one skuteczne do tego stopnia, że poruszą kolosa, o czym świadczy komunikat wydany przez Universal Music Polska, odnośnie wirusowo rozchodzącej się informacji. Dementi to jednak jest tylko i wyłącznie wodą na młyn promocji programu - zgodnie z krakowską maksymą "nie ważne jak mówia, byle po nazwisku".
13 sierpnia 2007
Podnoszenie temperatury marketingowej
tagi marketing, promocja, showbiznes
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz